Adwokat diabła

Słowo przeciwko słowu. Kto z nas nie stał przed tym dylematem chociaż raz? Trudno rozstrzygnąć spór, w którym każda ze stron przedstawia własną (na dodatek spójną i wiarygodną) wersję wydarzeń. Taki wybór staje się udziałem bohaterów powieści Steve’a Cavanagha – muszą zdecydować, której z sióstr uwierzyć.

W niewielkim odstępie czasu pod numer alarmowy dzwonią siostry Avellino – Alexandra i Sofia. Ich ojciec został zamordowany. Problem polega na tym, że każda z nich zrzuca odpowiedzialność za tragedię na siostrę. 

Tym razem naprawdę nie potrafiłem tego zracjonalizować. W tej sprawie było coś mrocznego. Czyste zło.

Sprawa dość szybko nabiera rozgłosu, Frank Avellino był bowiem ważną postacią w mieście. Eddie Flynn, dzięki swoim kontaktom w policji, dostaje możliwość rozmowy z jedną z sióstr, Sofią, i zostaje jej obrońcą. Drugą stronę reprezentuje kancelaria Levy’ego. Rozpoczyna się gra, której finału nikt nie jest w stanie przewidzieć.

Mogłoby się wydawać, że powieść nie wzbudzi zbyt dużych emocji. Zazwyczaj kompletnie nie wiemy, kto może być sprawcą, i wyobraźnia ma nieograniczone pole do popisu. W „Pół na pół” od razu wiadomo, że wybieramy spośród dwóch osób. A mimo to emocje są niesamowite! Próby zdobycia dowodów przeciwko każdej ze stron wprowadzają wiele domysłów i teorii. Dodatkowym smaczkiem są rozdziały zatytułowane „Ona”, pisane z perspektywy morderczyni (oczywiście bez zdradzania, o którą z sióstr chodzi). Czytelnik może zabawić się w detektywa i spróbować odnaleźć cokolwiek, co sugerowałaby, która z kobiet jest ich autorką. Mamy silną i niezależną Alexandrę, kobietę sukcesu, która krok po kroku osiąga własne cele, i Sofię, niestabilną emocjonalnie kobietę z burzliwą przeszłością. 

Było tak, jakby Alexandra spijała każdą kroplę słońca, a niedożywiona blada Sofia przeżyła całe życie w chłodnym długim cieniu siostry.

Na jaw zaczynają wychodzić rodzinne sekrety, dziwna i podejrzana śmierć matki sióstr Avellino, jej wcześniejsze zachowania wobec córek. Sieć domysłów i niedopowiedzeń robi się coraz gęstsza. I mimo że „Pół na pół” jest w pewnych aspektach przewidywalne, to zapewnia czytelnikowi rozrywkę płynącą z prób rozwikłania zagadki morderstwa Franka Avellino. Nie da się ukryć, że fabuła manipuluje (momentami niezbyt subtelnie) tym, której z sióstr powinniśmy uwierzyć, ale nutka niepewności cały czas się tli.

Bardzo podobały mi się też rozważania Eddiego Flynna dotyczące sprawiedliwości, tego, czy adwokat świadomy winy swojego klienta powinien nadal go bronić, co jest etyczne, a co niedopuszczalne.

W mojej pracy adwokata największym problemem jest to, że chcę, by winni zostali ukarani, a niewinni uwolnieni. A prawo tak nie działa. Nigdy nie działało. I nigdy nie będzie.

Przemyślenia Flynna są zgrabnie wplecione w historię, w jego rozmowy z innymi bohaterami oraz refleksje będące częścią jego planu na obronę klientki. 

Ważnym i ciekawym – choć to może nie do końca adekwatne określenie – wątkiem jest historia Kate Brooks, pracowniczki kancelarii Levy’ego. Młoda stażystka nie jest traktowana dobrze przez przełożonego i kolegów z pracy, trudno jej połączyć wyuczoną potrzebę posłuszeństwa ze swoimi marzeniami i dążeniem do kariery prawniczki. Wątek Kate poznawałam z równie dużym zainteresowaniem, co sprawę sióstr Avellino. A ta też była nie lada kąskiem dla prawniczego laika – mocno wybrzmiała tutaj kwestia procesu łączonego, którą autor przybliżył czytelnikom w przystępny sposób. 

Powieść Steve’a Cavangha to bardzo dobry thriller prawniczy. Wciąga już od pierwszych stron, intryguje, zmusza i zachęca do zadawania pytań, a na dodatek edukuje! Co prawda niektóre wątki są tu nieco naiwne i przekolorowane, a zakończenie nie gwarantuje wielkiego wow, skoro mamy tylko dwie możliwości rozwiązania sprawy, ale i tak warto sięgnąć po „Pół na pół”. Możecie wcielić się w jednoosobową ławę przysięgłych i zdecydować, która z sióstr Avellino zasłużyła na karę. A może stwierdzicie, że żadna z nich nie jest bez winy? Zanim dotrzecie do finału powieści, decyzja należy wyłącznie do was.

Udostępnij